Monarch
SMX-50a
|
|
Kolejny
amplituner który można uznać za jeden z "najmniejszych"
sprzedawanych amplitunerów lampowych. Zawierał tylko 13 lamp, albo
aż 13 lamp, bowiem żaden ze sprzętów produkowanych w Europie w
tamtych latach nie mógł się pochwalić taką ilością próżniowych
elementów. Drugim dowodem jego "wielkości" była praca wzmacniacza na
lampach ECL82 w układzie SE co nie zapewniało zbyt dużej mocy
wyjściowej. Jednak SMX-50A był pełnowartościowym amplitunerem
lampowym mając przy tym szereg rozwiązań, które współcześnie bardzo
by się audiofilom spodobały. Te rozwiązania to praca w układzie SE,
konstrukcja w "pełnej lampie" - zasilanie oparte było na próżniowej
duodiodzie jak i demodulacja FM - też na duodiodzie. Sprzęt mimo
małej mocy grał bardzo przyjemnie i z dobrą jakością, z tym że
wymagał lepszych głośników niźli oryginalne owalne szerokopasmówki o
dość małej mocy i ograniczonym paśmie przenoszenia.
Część radiowa to była wręcz wzorcowa konstrukcja jak na sprzęt
"budżetowy". Czułość i separacja na UKF-ie bardzo dobra, tor pcz.
jak w wyższej klasie tunerach, a dekoder MPX na trzech lampach to
więcej niźli można było od tego maleństwa oczekiwać. Wadą
amplitunera był brak przedwzmacniacza gramofonowego z
charakterystyką RIAA, producent założył widocznie, że sprzęt miał
wzmacniać sygnał z gramofonu z wkładką piezoelektryczną lub
magnetofonu. Amplituner miał bardzo oszczędne regulacje - głośność z
dodatkowym włącznikiem "bass" będącym w rzeczywistości włącznikiem
dynamika / loudness i balans.
Jego wygląd był tak charakterystyczny, że trudno go by pomylić z
innym amplitunerem. Obudowa nadawała mu wygląd radia stołowego i
miała też chyba przy okazji powiększyć optycznie „maleństwo”. Żeby
nie trudzić nabywcę szukaniem odpowiednich do "maleństwa" kolumn
dołożono je do amplitunera i powstał ładny i stylowy zestaw.
|
Strona
Główna Poprzednia strona
Kontakt